Pierwsze dni lipca, upalne słońce, lazurowe niebo i przepiękne samochody na tle równie pięknych krajobrazów Małopolski - tak można streścić tegoroczne wydanie Kraka. Trasa nie należała do najłatwiejszych - szczególnie w pamięć wielu uczestników zapadła zapewne Góra Lanckorońska, na którą wjechanie jest niejakim wyzwaniem nawet dla współczesnych samochodów. Jednak widoki rozpościerające się wokół wynagradzały wszelkie trudy małopolskich dróg. Zawodnicy nie tylko mogli ponapawać oczy nienaruszoną przez czas architekturą Krakowa, ale także poznać bliżej folklor bajkowej Lanckorony ,czy sakralną zabudowę Kalwarii Zebrzydowskiej. Wszystko to w otoczeniu przepięknej scenerii Wyżyny Małopolskiej.
Niestety, podchwytliwie skonstruowany itinerer nie pozwalał nawet na chwilę odprężenia, i choć wszyscy zawodnicy trafili na metę - nie osiągnęli tego bez przeszkód. Bardzo ciekawym punktem programu była róża wiatrów - czyli łamigłówka nawigacyjna, z dodatkowym smaczkiem architektonicznym: próba zorganizowana była na kameralnym, pięknie położonym osiedlu, a uczestnicy - poza pokonaniem, rzecz jasna, trasy - musieli rozpoznać zadane budynki. Oczywiście, w ramach odskoczni od nawigacji, organizatorzy przygotowali też próby sprawności. Nie byłoby rundy MPPZ bez konkursu elegancji: w sobotnie popołudnie, wszystkie załogi wprost spod Kopca Kościuszki przyjechały na krakowski rynek, gdzie dały się cierpliwie podziwiać tłumnie zgromadzonym widzom.
Należy zaznaczyć, że Krak nie tylko jest rundą Mistrzostw Polski, lecz jest również wpisany do międzynarodowego kalendarza FIVA. W imprezie wzięło udział 39 załóg, z czego aż 11 to goście zza granicy - z Włoch, Niemiec, Ukrainy. Mogliśmy podziwiać włoskie Fiaty Abarth, niemieckie DKW z 1936 roku, a także całą gamę piękności posiadanych przez polskich kolekcjonerów: obłędne srebrzyste Porsche 356 (1959 r.), Austin Healey 3000 (1967 r), czy elegancki Jaguar XK 140 z 1955 roku. Najstarszym pojazdem był Citroen B 14G, pamiętający 1927 rok.