Tumany kurzu i ryk silników. Staniszewski wygrał 43. Rajd Kormoran
Na Mazurach rozegrano Rajd Kormoran. Przed laty była to najbardziej wyczekiwana impreza w krajowym kalendarzu rajdowym, teraz ma charakter lokalny, ale wciąż dużą atencją darzą go kierowcy i kibice motosportu. Na trasie Kormorana najszybszy był Zbigniew Staniszewski.
Tumany kurzu, ryk silników i zapach spalin to okoliczności, do których mieszkańcy tej części Mazur przyzwyczajeni są od lat i to nie tylko za sprawą Rajdu Polski. Na Mazurach rozegrano 43. odsłonę Rajdu Kormoran.
- To impreza, która kojarzy się z Warmią, kojarzy się z Mazurami, kojarzy się z przepięknymi odcinkami specjalnymi, bardzo wymagającymi - mówi Mariusz Bojarowicz, rzecznik 43. Rajdu Kormoran.
O czym niemal na każdym kroku przekonywali się uczestnicy rajdu: - Starałem się jechać szybko i nam się to udawało. Piękne odcinki, ślisko... Te kamyczki, kuleczki powodują, że auto na zakrętach uślizguje się, ale wiedzieliśmy, że te kuleczki są, przygotowaliśmy się na nie. Trzeba się składać wcześniej do zakrętu, a nie w ostatniej chwili - mówi Zbigniew Staniszewski, kierowca rajdowy.
Rajd rozgrywany był w dwóch klasach - Okręgowej i Super KJS. Kierowcy startujący w tej pierwszej kategorii mieli do pokonania dziewięć odcinków specjalnych o łącznej długości ponad 45 km. Niektórzy mieli problem z płynnym pokonaniem zakrętu na OS w Tałtach. Tu potrzebna była odpowiednia technika.
- Tam trzeba wykonać kilka czynności: zaciągnąć ręczny, jechać na zablokowanych kołach, mielić przednimi kołami i jeszcze spróbować zarzucić się tyłem - wyjaśnia Staniszewski.
Rajd Kormoran był jednocześnie memoriałem Mariana Bublewicza.
Źródło: FB TVP 3 Olsztyn
Foto: FB Mariusz Kuliś, Marcin Harasymko, Łukasz Stukan, 43 Rajd Kormoran