Przejechali 4189 km, pokonując jedne z najtrudniejszych europejskich tras a wszystko to w celu zebrania miliona złotych dla dzieci poszkodowanych w wypadkach drogowych. Tegoroczna edycja największego motoryzacyjnego projektu charytatywnego Wielkiej Wyprawy Maluchów - dobiegła końca z pełnym sukcesem. Nad ich bezpieczeństwem czuwała załoga Kamena Rally Team.
Ponad 130 osób wyruszyło 4 lipca do Monte Carlo, wśród nich były prawdziwe legendy motosportu - Sobiesław Zasada i Longin Bielak.
Niektórzy jechali swoimi maluchami, inni pożyczonymi, jeszcze inni specjalnie na tę okazję wylicytowali te legendarne już auta. Wszystkich łączyła motoryzacyjna pasja i szczytny cel.
Oczywistym było, że 35 maluchów podczas tak długiej trasy będzie potrzebować wsparcia. Tę zapewniła m.in. załoga Kamena Rally Team, którą organizatorzy zaprosili do udziału w wydarzeniu. Dariusz Baśkiewicz, Tadeusz Białkowski i Magdalena Czubak cała trasę pokonali Cadillaciem Escalade, który pełnił rolę samochodu bezpieczeństwa.
- Pracy było bardzo dużo, bo praktycznie co chwilę któryś maluch wymagał pomocy. Awarie zaczęły się już na 15 kilometrze, kiedy to jeden z fiatów trafił na lawetę. Kolejne dwa dni były bardzo trudne zarówno dla uczestników jak i ekipy serwisowej, ponieważ awarie dopadał większość maluszków. Trzeba było szybko reagować, często w miejscach nie do końca do tego przystosowanych. Przełęcz Grossglockner wiała grozą od samego początku. Złe warunki pogodowe: deszcz, mgła i zbliżających się zmrok...
Nic z tych rzeczy nie przeraziło naszych uczestników, którzy dzielnie dojechali na sam szczyt wraz z ekipy serwisową zabezpieczającą tyły.
Granice Austrii z Francją Wielka Wyprawa Maluchów pokonała piękną trasą przez Mont Blanc. Widoki zapierały dech w piersi, ale załogom serwisowym oddech przyspieszył już na samym początku, kiedy jeden z maluszków dla bezpieczeństwo trzeba było wrzucić na lawetę. Chwilę później, już wysoko w górach inny maluch, przerobiony ze smarta, uległ awarii – wymagał aktualizacji systemu. Kolejnym szczytem, prawie przed samą metą w Monte Carlo był Col De Turini. Dla dużych aut serwisowych to było nie lada wyzwanie, mierzyć się z wąską drogą pełną zakrętów i nadjeżdżający pojazdów z góry. W drodze powrotnej najbardziej charakterystycznym fragmentem był przejazd przez Przełęcz Stelvio, o ile dotychczasowe trasy były trudno to tym razem zabrakło również komunikacji radiowej którą ekipy kontaktował się ze sobą – informując o awariach, ostrzegając o niebezpieczeństwie itd. Zwinne maluszki nie miały większych problemów, ale duże pojazdy serwisowe jak i Safety Cars miały wyzwanie mijać się z ciężarówką czy np. autobusem – różnica centymetrów. Jednak doświadczenie kierowców dowiozło całą ekipę do celu. – Dariusz Baśkiewicz opisuje tylko niektóre sytuacje, z którymi uczestnicy wyprawy musieli się mierzyć w ciągu 9 dni na drodze.
Mimo wszystkich perturbacji wszystkie maluchy pokonały trasę i wszyscy uczestnicy wyprawy 13 lipca, cali i zdrowi, wrócili do Krakowa.
- Cieszymy się, że mogliśmy pomóc w zabezpieczeniu tej niezwykłej wyprawy. Kosztowało nas to wiele wysiłku, ale dostarczyło też mnóstwo frajdy. Bardzo cieszy też fakt, że pomogliśmy dzieciom poszkodowanym w wypadkach, dla których udało się zebrać ponad milion złotych – mówi załoga Kamera Rally Team.