Polski Związek Motorowy

3-go marca 2012, w Poznaniu, odbył się rajd Pań. Zapraszamy do lektury relacji z tego niezwykłego wydarzenia, przygotowanej przez jedną z uczestniczek.
 

- Pół godziny do zbiórki na starcie, a my ozdabiałyśmy auto na parkingu przed blokiem. W sobotni poranek 3 marca widok dwóch kobiet (jednej ubranej na żółto, drugiej na czerwono) przyklejających litery do karoserii i kokard do klamek  przyprawił sąsiadów o nie lada zdumienie. Jadąc przez miasto wzbudzałyśmy zainteresowanie. Zdziwione miny kierowców i pasażerów innych aut stojących obok nas na czerwonych światłach były niesamowite. W większości w pierwszej chwili po prostu zdziwienie, później szerokie uśmiechy. Zdołałyśmy nawet rozweselić pana policjanta, stojącego z „suszarką” tuż za Rondem Rataje. Sobota, wczesna godzina, a on w pracy… Jego „melancholię” i powagę przegnałyśmy wybuchem śmiechu, który oczywiście spowodowany był widokiem naszego pojazdu. Gdy już dotarłyśmy na Międzynarodowe Targi Poznańskie – miejsce startu do tegorocznej imprezy motoryzacyjnej „Wielkopolanki za kółkiem”, popędziłyśmy do pawilonu nr 10 powiadomić o swojej obecności i odebrać wszelkie potrzebne materiały. Wysłuchałyśmy uważnie zasad przekazanych podczas odprawy dla tylko i wyłącznie kobiecych załóg. Zrobiono nam zdjęcie do pamiątkowego dyplomu uczestnictwa. Dla pobudzenia i rozjaśnienia umysłu wypiłyśmy kawę oraz przekazałyśmy fundacji „Pomocna Mama” pieluchy, mleko i inne środki dla dzieci. Obok dobrej zabawy ważne jest też wspieranie i pomoc innym – to jedno z przesłań „Wielkopolanek za kółkiem”.

W 2012 roku organizatorzy wprowadzili bardzo atrakcyjne urozmaicenie. Panie same mogły wybrać numer startowy przy zgłoszeniach, a ponadto nazwać swoją drużynę. Uczestniczki przypatrywały się sobie wzajemnie, ponieważ wszystkie bardzo poważnie podeszły do sprawy i ubrały się odpowiednio do swych nazw. Wyszukanymi strojami i ozdobami na autach podkreślały swoją pomysłowość, indywidualność i wyjątkowość, bo przecież każda z kobiet uwielbia się czuć w ten sposób!

Zasady obowiązujące na trasie rajdu tłumaczono nam bardzo, spokojnie, wielokrotnie. Zasady bowiem czasem im prostsze, tym trudniejsze do wyjaśnienia. W praktyce wyglądało to bardzo zabawnie i przysporzyło mnóstwo emocji. Pokonanie pierwszego etapu  trasy przebiegającej w Poznaniu zajęło nam około godziny. Nie obyło się bez pomyłek, wycofywania, nawracania oraz stresu, by nie spóźnić się na tor „Poznań” w Przeźmierowie. Po drodze rozglądałyśmy się bacznie, by nie przegapić żadnego punktu kontrolnego i aby ich lista była uzupełniona prawidłowo.

Na Torze „Poznań” czekały nas ogromne wrażenia. Pierwszą próbą było przejechanie slalomu olbrzymim ciągnikiem siodłowym popularnie zwanym TIR-em  marki IVECO STRALIS. Nie było to łatwe zadanie, ponieważ niejedna z pań po raz pierwszy jechała pojazdem tego rozmiaru. Ale nie taki diabeł straszny, jak go malują. „Monstrum” okazało się mieć wspomaganie, dobrą widoczność i skrętność. Udało mnie się przejechać w bardzo przyzwoitym czasie i w dodatku nie potrąciłam żadnego słupka. Jestem z siebie dumna. Właściwie każda z nas powinna być dumna! Pozostałe trzy konkurencje odbywały się już na nitce toru. Pokonaniem prób samochodowych pokazałyśmy, że nie tylko mężczyźni radzą sobie za kółkiem. Tuż przy wyjeździe na drugi etap trasy miałyśmy za zadanie odgadnąć marki, patrząc na modele samochodów. Zdarzało się, że kobiety (które podobno nie znają się itp. itd….) bez większego trudu rozszyfrowały wszystkie marki poprawnie. Złamałyśmy stereotypy i z uśmiechem na ustach ruszyłyśmy na metę do „Kinepolis” w gościnne progi WorldKars. A tam już czekało na nas morze przyjemności. Ciekawa motoryzacyjna krzyżówka, która teoretycznie była zadaniem, a w praktyce małym sprawdzianem spostrzegawczości i skojarzeń. Miałyśmy okazję ścigać się na torze kartingowym i wyjątkowo zmienić formę rozwijania prędkości na „czterech kółkach”.

Tak wygląda, że impreza motoryzacyjna, popularnie zwana rajdem pod tytułem „Wielkopolanki za kółkiem” dedykowana tylko i wyłącznie płci pięknej, należy w tej chwili do grona największych w Polsce. W Poznaniu wystartowało nas wiele, bo prawie dziewięćdziesiąt załóg, co daje niemalże dwieście kobiet. W tym rajdzie nie było przegranych, bo tak naprawdę wyniki różniły się między sobą bardzo nieznacznie. Czasem chodziło o setne sekundy… Uplasowanie się na dalszym miejscu wcale nie oznaczało, że jest się złym kierowcą. Wszystkie radziłyśmy sobie doskonale, ale ktoś musi być pierwszy, a ktoś nie musi być w czołówce. Zadowolona i pełna dumy mogłam śmiało stwierdzić, że to jeden z moich najlepszych Dni Kobiet. Zasypiając, miałam jeszcze w uszach warkot silnika…

Dzień Kobiet – przynajmniej ja nie mam wątpliwości -  jest po to, by świętować kobiecość. Zamiast kwiatów i bombonierek wybrałyśmy auta. A Panowie…No więc właśnie tylko i wyłącznie Panowie przygotowywali ten niesamowity dzień. Zrobili wszystko, byśmy dobrze się bawiły. Nie wyobrażam sobie, jak wiele czasu i sił musieli poświęcić, by przygotować dla nas trasy, mapy, wskazówki (także pisane wierszem!) i próby sprawnościowe. Wielość i rozmaitość atrakcji nie miała końca (gorąco zachęcam do oglądania odpowiedniej zakładki na stronie www.aw.poznan.pl)Poczułam się w pewnym momencie rozpieszczana… Ale nic to! W końcu raz w roku kobiety mają swoje święto i mogą się tak czuć. Uczczenie swojej kobiecości poprzez pasję jest znakomitym pomysłem, a najlepszym prezentem dla każdej z nas było zbiorowe serce  Panów, które włożyli w zorganizowanie dla nas rajdu „Wielkopolanki za kółkiem”…

Katarzyna Smolińska

Zapraszamy do obejrzenia relacji telewizyjnej i relacji na stronie Organizatora, Automobilklubu Wielkopolskiego.

Wyniki Rajdu