Mówią po 5 etapie Rajdu Dakar


Fot. X-raid
KRZYSZTOF HOŁOWCZYC:
Dziś znowu startowaliśmy jako 12 załoga i niestety, w pierwszej części tego bardzo długiego i dziurawego odcinka byliśmy skazani na jazdę w ogromnym kurzu jadących przed nami konkurentów. Takie ciężkie etapy całkiem dobrze mi idą. W drugiej części jechaliśmy już bardzo dobrym tempem. Poza dwoma niewielkimi pomyłkami nawigacyjnymi można uznać, że było perfekcyjnie w tym niezwykle trudnym terenie. Kilku zawodników, w tym Wasiliew, zaryzykowało jazdę starą, zniszczoną drogą na skróty i to się im bardzo opłaciło, bo zyskali prawie 10 minut. Dzięki temu i równej jeździe potem Wasiliew sensacyjnie wygrał dzisiejszy etap, co przy tegorocznej obsadzie jest nie lada wyczynem. Nam równa jazda przyniosła dziś awans na czwarte miejsce w rajdzie, z czego się bardzo cieszymy.


Fot. X-raid
MAREK DĄBROWSKI:
Pierwsza półoś urwała się około pięćdziesiątego kilometra odcinka specjalnego. Nawet o tym nie wiedziałem. Samochód po prostu dziwnie się prowadził. Wkrótce na małym wyskoku urwała się druga półoś i stanęliśmy. Cztery godziny naprawialiśmy samochód na pustyni. Staliśmy w takim miejscu, że jeszcze musieliśmy przekierowywać ciężarówki, żeby nas nie rozjechały. Starałem się jechać szybko, żeby nadrobić stracony czas, ale znów coś zaczęło stukać w samochodzie i na 100 km przed metą musiałem zwolnić. Zastała nas noc i ostatnie 50 km jechaliśmy na światłach. Nawigacja nie była najprostsza, ale Mark dał radę i doprowadził nas do mety. Na początku obwiniałem siebie myśląc, że za szybko jechałem. Akurat dziś chciałem wyprzedzać w kurzu i w takich okolicznościach doszło do awarii. Ale jak przyjechaliśmy na metę okazało się, że była to wada materiału.


RAFAŁ SONIK:

Jechałem dziś zupełnie normalnie – tak, jak robię to w Maroku, Egipcie czy Brazylii. To na pewno nie była desperacka jazda. Trzymałem swoje tempo, bo co lepszego mogę zrobić nie wiedząc, co dzieje się za moimi plecami. Na pewno nie podejmuję zbędnego ryzyka. Trasa obfitowała w niezwykle trudny teren. Nie brakowało ogromnych, wymagających szczególnej uwagi skał, a także niebezpiecznego i zdradliwego fesz feszu. Ten rodzaj piasku jest z definicji niebezpieczny i trzeba pamiętać, że w każdej chwili możemy w nim trafić na ukrytą pułapkę. Dużo bardziej ryzykowna była jednak jazda po skalistym podłożu. Wolałbym nie widzieć mojego quada od spodu. Co prawda dojechał, nie ma urwanego wahacza, a kierownica nie została mi w rękach, ale Raptor wymaga totalnej reanimacji. Do wymiany są wszystkie płyty, skid plate, a na jednym podnóżku mam pęknięty spaw. Jest cała masa pracy, więc mechanicy będą mieli ciężką noc.
Z terenem przegrało moich dwóch poważnych konkurentów. Na skalistej sekcji został Argentyńczyk Sebastian Halpern, a Mohamed Abu-Issa nie ukończy zmagań z powodu wybuchu silnika. Okazuje się, że pokusa przerabiania silników jest błędna. Motor Mohameda nie wytrzymał przeciążeń. Taka taktyka jak widać na niewiele się zdaje.
Jutro czeka mnie ostatni etap przed dniem odpoczynku. Staram się jednak o tym nie myśleć. Julian Villarubia przygotowuje roadbook i razem analizujemy kluczowe punkty trasy. Poza tym masaż, regeneracja i sen.

KUBA PRZYGOŃSKI:
Etap był bardzo kamienisty, nieprzyjemny. Wiele kamieni, głazów i dziur, w które wpadaliśmy jadąc 100-120 km/h. Przez cały odcinek trzymałem kierownicę tak, jakbym wisiał na drążku, nawet na chwilę nie mogłem rozluźnić dłoni. Wiem, że stać mnie na szybszą jazdę i postaram się to udowodnić na kolejnych etapach. Cieszę się jednak, że w ogóle mogę jechać, bo jeszcze pół roku temu myśleliśmy, że w ogóle nie dam rady wystartować z powodu kontuzji. Liczę na to, że jutro będzie sporo piasku, na którym się dobrze czuję. Jesteśmy w Chile, to jest otwarta pustynia, ale niestety jest tu też dużo fesz-feszu, który bardzo się kurzy i nic wtedy nie widać. Mam nadzieję na wiatr, wtedy będzie się lepiej jechało.

KUBA PIĄTEK:
To jest Dakar, tu zawsze są przygody. Dziś etap był długi i dziurawy, było sporo fesz-feszu. Praktycznie całą trasę jechałem w kurzu innych zawodników. Ponadto pod koniec odcinka zaczęło tak mocno wiać, że musiałem mocno walczyć, żeby utrzymać się na motocyklu. Kosztowało mnie to sporo sił. Przyznaję, że odliczam dni do wymarzonego odpoczynku. Wtedy będziemy na półmetku Dakaru.

Samochody: 
Źródło zdjęcia: 

News

DAKAR 2021 Coś dla lisów pustyni
W centrum uwagiKrajobraz zmienił się radykalnie na trasie z Biszy do Wadi Ad-... więcej
DAKAR 2021 Price i Sainz na początek
W centrum uwagiJeżeli ktoś sądził, że pierwszy etap Dakaru będzie tylko... więcej
DAKAR 2021 Dotyk pustyni
W centrum uwagiW Arabii Saudyjskiej nie ma miejsca, z którego byłoby daleko na... więcej
DAKAR 2021 SAMOCHODY: WETERANI ZNÓW GÓRĄ?
Najważniejsze fakty: ➢  W środowej wideokonferencji prasowej wzięli... więcej
DAKAR 2021 UTV: CAN-AM W ROLI FAWORYTA
Najważniejsze fakty: ➢  46 seryjnych pojazdów typu buggy o wadze... więcej
Sport samochodowy w Polsce – podsumowanie sezonu 2020 w Motowizji
W Nowy Rok, 1 stycznia, o godzinie 14:00 Motowizja pokaże specjalny program:... więcej
Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku 2021
życzyPolski Związek MotorowyZarząd Główny 
Biuletyn PZM nr 21 - Grudzień 2020
Cóż to był za rok! Przekładanie zawodów, ograniczenia, brak pewności, reżim... więcej
Odszedł Ludomir Szpakowski
Z głębokim żalem informujemy, że w dniu 13 grudnia 2020 r. odszedł nasz KOLEGA... więcej

Strony

- Archiwum