W długi weekend sierpniowy sporo się działo w całym kraju, od rundy Mistrzostw Polski w motocyklach na Lubelszczyźnie po największy zlot starych ciągników pod Lesznem. Ale najważniejszą imprezą weterańską pod względem nie tylko frekwencji, ale także znaczenia międzynarodowego był odbywający się w Toruniu w dniach 14-18 sierpnia 17th Citroen World Meeting (17th International Citroen Car Clubs Rally).
Nie jest to pierwsza podobna impreza współorganizowana przez Automobilklub Toruński. W 2015 roku, również w Toruniu pod MotoAreną, odbywał się światowy zlot Citroena 2CV. Impreza musiała się spodobać, bo już na 2020 zaplanowano wspomniany wyżej zlot ICCCR – Citroen World Meeting. Niestety najpierw pandemia Covid-19, a potem wojna i napaść Rosji na Ukrainę spowodowało przesunięcie imprezy na tegoroczny sezon. Można napisać: wreszcie do niego doszło!
Wreszcie do Torunia zjechały Citroeny z całego świata. Na liście startowej, tudzież uczestników, zapisano prawie 1000 pojazdów, a zdecydowana większość to maszyny zabytkowe lub przynajmniej klasyczne.
W te dni wszędzie w Toruniu widziano Citroeny wszelakich modeli i roczników. Były wszędzie, na Starym Mieście, pod miastem, pod restauracjami, na ulicach i gdzie się tylko spojrzało. Główną areną zlotu był teren pod MotoAreną w Toruniu, ale to nie oznacza, że uczestnicy siedzieli tam przez cztery dni.
- Podczas naszej wizyty nie zdążyliśmy jeszcze dobrze wejść na teren zlotu, a już było na co patrzeć: poczynając od Traction Avanta Commerciale (czasami nazywają go pierwszym hatchbackiem, ale to było raczej kombi), CX-a Prestige – to ten przedłużony, poprzez Dyane, a kończąc na wannie. Było gorąco jak komorze spalania Syreny, więc jeden z uczestników oferował przejażdżki wanną 2CV. Tak było, nie zmyślam! Co więcej wanna miała pod klapą bagażnika telewizor z głośnikami, a w bocznych drzwiach barek z czymś zdecydowanie mocniejszym niż mixol, a nawet potasol – powiedział nam nasz fotograf GKPZ PZM i miłośnik francuskiej motoryzacji Michał Leśniewski, który na terenie zlotu pojawił się w świąteczny czwartek.
Jak na każdym tego typu zlocie ustawiono także kilka stanowisk, które poza mniej lub bardziej sympatycznymi gadżetami oferowały w zasadzie kompletnego 2CV albo Mehari. Np. oferowano płytę podłogową zgodna z TUV za bodaj 850 euro, drzwi, fotel jakiś by się znalazł, zawieszenie chyba też w miarę kompletne gdzieś tam było, kierownica, poduszka z obrazkiem 2CV pod tyłek, praktycznie wszystko czego potrzebujemy przy remoncie lub zwykłej naprawie.
Nie wszystkie wozy były idealnie wyremontowane lub zachowane. Zdarzyło się także sporo aut z oryginalną patyną lub po remoncie mniej więcej w 1992 roku. Wiele aut jeździ na dalekie zloty i inne wycieczki, a co za tym idzie są w idealnym stanie technicznym, ale nikt za bardzo się nie przejmuje wyglądem zewnętrznym, jak często ma to miejsce w Polsce. Samochody mają np. obcierkę na błotniku albo wgniecenie na masce – nieważne, ważne, że dojedzie na zlot na wschodzie Europy albo w Albacete.
- Jako przykład można podać omszałego, ale i z podwyższonym dachem (niskie podatki, jak w Holandii) BX-a z Finlandii jakby wyciągniętego spod drzewa po 5 latach postoju, również fińskiego SM-a cabrio, który najwyraźniej również przyjechał na kołach, bo mógł. DS-ów takich było z dziesięć, 2CV – ze dwadzieścia. A w ogóle to pierwszy raz w życiu zobaczyłem C15 Romahome i jest mi z tym bardzo dobrze. To budowany w Wielkiej Brytanii na przedłużonej wersji kamper – dodaje Michał Leśniewski.
Na kilkudniowy zlot przyjechało około tysiąc uczestników z blisko 20 krajów. Impreza została zorganizowana przy udziale Automobilklubu Toruńskiego, miasta Toruń, PZM ZO kujawsko-pomorski, firmy Citroën i wielu innych podmiotów.
Fotografie: Michał Leśniewski / Movendus