Historyczne zmiany

W ostatnich miesiącach roku 1949 rozpoczęto przygotowania do ustalonego w partyjnych gabinetach władzy połączenia Automobilklubu Polski z Polskim Związkiem Motocyklowym.

Argumenty wysuwane przez autorów tej fuzji, oparte na kalkulacjach organizacyjno-ekonomicznych, i przykłady doskonale pracujących, jednolitych organizacji samochodowo-motocyklowych, jak niemiecki ADAC lub austriacki OeAMTC, były nawet sensowne, ale - na co słusznie zwracali uwagę oponenci - nie uwzględniały tak ważnych spraw, jak wieloletnia tradycja, więzy koleżeńskie i zwykłe ludzkie przyzwyczajenia.

Polski Związek Motocyklowy, mający członków pochodzących głównie z warstwy średniej, a nadto wielu rzemieślników i robotników, czyli "bardziej prawidłowy skład socjalny", mógł liczyć na przetrwanie, choć w zmienionej postaci. Dużo gorzej wyglądała sytuacja Automobilklubu Polski, na którym niesłusznie zaciążyło pochodzenie jego twórców, działaczy i członków, wśród których nie brak było nawet arystokratów.

W niektórych rejonach kraju, jak np. na Śląsku, gdzie współpraca automobilistów i motocyklistów była od lat wzorowa, gdzie działaczy czterech i dwóch kółek łączyła przyjaĄń, a wielu pracowało i w AP, i w PZM, nie było oporów przeciw połączeniu. Nawet oni jednak zmienili zdanie, gdy okazało się, iż projekt statutu nowej wspólnej organizacji, tworzonej pod nazwą Polski Związek Motorowy, nie przewiduje automobilklubów. Zastąpiono je okręgowymi sekcjami (zespołami) samochodowymi!

Nowa wspólna organizacja

29 stycznia 1950 roku obradujące równolegle Walne Zgromadzenie Delegatów Automobilklubu Polski i Polskiego Związku Motocyklowego podjęły uchwałę o likwidacji tych wielce zasłużonych stowarzyszeń.

Następnego dnia wszyscy delegaci zgromadzili się wspólnie, po czym przyjęli uchwałę o powołaniu Polskiego Związku Motorowego i jego statut. Wybrano pierwszy zarząd, w którym zabrakło miejsc dla tak znanych działaczy jak - dla przykładu - niesłusznie aresztowanych Janusza Regulskiego, bardzo zasłużonego działacza Automobilklubu Polski i Józefa Dochy, niedawnego prezesa PZM... Był to bowiem początek lat zwanych póĄniej zbyt łagodnie "okresem błędów i wypaczeń"...

Prezesem został Ryszard Gdulewski ze "Związkowca", zaś ważne stanowisko sekretarza generalnego powierzono mało znanemu Jakubowi Toruńczykowi. Ze znanych działaczy samochodowych w skład zarządu zdołali wejść tylko Stanisław Czayka, Paweł Solski i Janusz Radzikowski, a z motocyklowych - Stanisław Karpała, Jan Lewandowski, Tomasz Maciniak, Stanisław Pietrasewicz i Zenon Sokołowski. Kilku dalszych, jak np. Tadeusz Grabowski, Eugeniusz Olechnowicz, Maciej Perzyński, Witold Rychter, Władysław Woyda i Jerzy Zdankiewicz, miejsce znalazło tylko w komisjach.

We wszystkich województwach (17) powołano zarządy okręgowe PZM. Podlegały im liczne kluby i sekcje motocyklowe lub motorowe zrzeszeń i pionów sportowych, w których starano się skupić automobilistów, tworząc dla nich Okręgowe Sekcje Samochodowe przy ZO PZM. Organizowano także tzw. Oddziały Motorowe.

Jerzy Jankowski, wspaniały zawodnik motocyklowy i samochodowy, a także kontruktor wyczynowych motocykli i samochodów, przy jednym z Nortonów sprowadzonych przez PZM. fot. W.Pietrzak

Edward Niziołek (w środku), póżniejszy sekretarz generalny PZM, zaczął swoją karierę sportową w jednodniowych jazdach konkursowych. fot. z archiwum PZM

Roman Maciej Pijanowski, wybrany przezesem PZM w roku 1956, pełnił tę funkcję aż 33 lata! fot. z archiwum PZM

Trudne lata

Pierwsze lata działalności PZM były jednak bardzo trudne. Jego podstawę finansową stanowiły niewielkie składki członkowskie, skromne zyski z rozwijającego się dopiero szkolenia kierowców, wpływy z imprez sportowych i dotacje państwowe zawsze zbyt skromne w stosunku do potrzeb.

Wbrew wszystkim przeszkodom, niemałe grono prawdziwych entuzjastów motoryzacji, działaczy i zawodników, organizowało jednak imprezy motorowe, popularne oraz wyczynowe i brało w nich udział. Przeważały zawody motocyklowe, gdyż automobilistów bardziej dotknęła reorganizacja i wszelkie trudności. W pierwszym roku istnienia PZM odbyło się więc zaledwie 51 imprez, a wszystkie były jednodniowymi jazdami konkursowymi. Okrasą sezonu samochodowego stał się Międzynarodowymi Rajd Doświadczalno-Techniczny Samochodów Ciężarowych, z udziałem pojazdów z wytwórni czechosłowackich, węgierskich i polskich, konkurujących zresztą w zupełnie różnych kategoriach. Ta dobrze zorganizowana impreza miała jednak duże znaczenie propagandowe.

Ze smutkiem trzeba stwierdzić, że w pierwszych latach po powstaniu PZM, jego zarząd nie spełniał właściwie swoich obowiązków. W jego składzie znalazło się zbyt wielu ludzi przypadkowych, mile widzianych przez ówczesne władze i instancje partyjne, ale nie udzielających się w pracy, którym cele i zadania PZM były obce.

Rozprzężenie i chaos

Niezmiernie ujemny wpływ na funkcjonowanie PZM miał zły styl pracy sekretarza generalnego, Jakuba Toruńczyka, a jego konsekwencją była zła praca etatowego personelu Związku. Społeczne komisje specjalistyczne, działające w łonie zarządu, zepchnięto - wbrew postanowieniom statutu - do roli ciał wnioskujących i doradczych, natomiast wszelkie decyzje podejmował sekretarz generalny lub kierownicy działów w biurze PZM. Sytuacja ta doprowadziła wielu ofiarnych działaczy do rezygnacji z pracy społecznej w Związku.

W połowie roku 1954 władze zdecydowały o włączeniu PZM do ówczesnej Ligi Przyjaciół Żołnierza (LPŻ), na wzór organizacji sportów motorowych w ZSRR, CSRS i kilku innych krajach socjalistycznych, które działały w ramach tamtejszych organizacji paramilitarnych... Prezesem PZM został mianowany płk Kawecki, a sekretarzem generalnym mjr Władyka, obaj pracownicy LPŻ. Był to dla PZM olbrzymi wstrząs!

Na szczęście, po licznych interwencjach działaczy czynionych nawet na wysokich szczeblach rządowych i partyjnych, władze państwowe uchyliły w lutym 1955 r. decyzję o przejęciu PZM przez LPŻ, która zmuszona była wycofać z PZM swoich pracowników. Nie zmienia to faktu, że przez kilka lat nie było Walnych Zjazdów PZM, nie wydano od roku 1953 żadnego sprawozdania z działalności.

Jeśli jednak odbywały się w tym czasie imprezy sportowe i turystyczne, osiągane były sukcesy sportowe nawet tak poważne, jak II miejsce polskiego zespołu narodowego w Sześciodniówce FIM 1953 r. Z kolei, wyjazd w roku 1955, po latach przerwy, delegacji PZM na Kongresy FIA i FIM, doszedł do skutku tylko dzięki niezwykle ofiarnej pracy i samozaparciu wielu działaczy społecznych w Warszawie i w terenie oraz życzliwej pomocy przewodniczącego GKKF - Włodzimierza Reczka.

Prof. Edward Loth, wieloletni wiceprezes ZG PZM i prezydent Fédération Internationale des Experts en Automobile (FIEA) a w młodości zawodnik samochodowy. fot. z archiwum PZM.

Andrzej Kwiatkowski (nr 191) na trasie XXVIII 6-dniówki FIM w CSRS (1953). fot. Frantisek Choutka

Obóż kadry narodowej sportów motorowych na Kalatówkach (1951). fot. z archiwum W. Pietrzaka

Przełom

Działacze z Warszawy i z terenu - przede wszystkim z Katowic i z Krakowa - coraz energiczniej domagali się zwołania Nadzwyczajnego Walnego Zjazdu. Odbył się on 12 i 13 maja 1956 roku. Dwudniowe obrady miały bardzo burzliwy przebieg, niekiedy wnioski i osądy ludzi może były zbyt skrajne, ale wyniki zjazdu okazały się niezmiernie owocne. Zatwierdzono nowy statut, który określił, że "... Polski Związek Motorowy jest masową organizacją, powołaną w celu popularyzwania i organizowania sportu motorowego oraz rozwijania kultury motoryzacyjnej w kraju..." W statucie znalazł się także ważny § 13 mówiący, że "... Automotokluby mają prawa i obowiązki członków bezpośrednich Związku..."

Jednocześnie wybrano całkowicie nowe władze, z młodym działaczem Romanem Maciejem Pijanowskim jako prezesem na czele. Już wkrótce okazało się, że w życiu Związku nastąpił przełom!

Władysław PIETRZAK